Black. White.

prostu … Black. …

Wgląd w każdy jeden odcinek "Black. White."

Przedstawiam 'Black. White.',

Się przeciąga* *kczunk, zyyyyt, ssssszzzzzz* *dramatyczny pomruk*.

Co u diabła? *Przetrząsanie* *Odkurzenie i dmuchnięcie na odtwarzacz DVD* *Włączenie przycisku, mechaniczny zgrzyt* *Płyta trafia do muszli, spłukanie wody* *Odkurzenie opakowania, zgrzyt zamykanego napędu* *CJ komfortowo siada* *Zegar tyka*. Bruno: "Nazywam się Bruno i stałem się czarny." *Zegar wciąż tyka* *Wesoła muzyka, gdy zegar wciąż tyka*. Bruno: "Jestem absolutnie pewny, że nikt się nie zorientuje że jestem [BIIIP].". Osoba: "Jesteście gotowi? Jesteście gotowi?!" Bruno: "Tak, wa-hey.". Bruno: "Wiecie, na razie wciąż jakby czekam na kogoś, kto zawoła "Ej, ty [BIIIP]" *Chrup, szelest*. Bruno: "I ten koleś z tym, takim gangowym czymś na głowie gapił się na mnie tak, no wiesz Kobieta: "Ta-, no, tak ". Bruno: "Jak stąd nie pójdziesz to masz wpierdol".

"Wszyscy jesteśmy zniewoleni. Przestań, znajdz sobie pracę." "Wierzę, że zaczyna się w domu, z mamą i tatą, o ile tata jest-. OK, wszyscy wiemy, że w czarnym społeczeństwie czarni częs- ojcowie często odchodzą[ ]" "Chciałbym móc powiedzieć, że wszystko było w porządku, ale nie było". CJ: O tak, to będzie ostre. Bruno, z echem: "Yo" *Muzyka tytułowa*. Nie nawołuję do ani nie popieram żadnego nękania czy złego traktowania osób ukazanych w tym filmie, nieważne jak bardzo ich nie lubię lub się z nimi nie zgadzam. Więc nie używajcie mnie jako wymówki do bycia dupkami. CJ: Film sponsorowany przez NordVPN.

Podłączanie się do wirtualnej sieci Nord pozwala wam zamaskować swoje IP i bezpiecznie ukryć swoje działania online przed hakerami, dostawcą internetu i rządem bo nigdy nie wiadomo kto was obserwuje A teraz jeszcze zawiera opcję którą naprawdę doceniam, biorąc pod uwagę moje zmartwienia w temacie bezpieczeństwa online: "Ochrona przed zagrożeniami" które, gdy zostanie włączone, zablokuje wszelkie podejrzane strony, wścibskie trackery i złośliwe reklamy skanuje ściągnięte pliki, wyszukuje wirusy i ciska nimi wprost do diabła.

Motocyklista: "Tak się bujamy". CJ: Raz włączony, okrywa komputer stałą ochroną nawet gdy nie jesteście podłączeni pod serwer VPN. W dodatku, oprócz chronienia waszego sprzętu lepiej niż dziewictwa na turnieju warhammera, podłączenie się pod jeden z 5400 serwerów na świecie pozwala na łatwą zmianę lokacji i ominięcie blokad regionowych. Bo skoro i tak siedzicie w gaciach przed ekranem tak jak ja, możecie to równie dobrze robić gdy na ekranie jest coś ciekawego. Jedno konto pozwala na podłączenie 6 urządzeń naraz, wliczająć w to telefony! Macie je, co nie? A najlepszą ofertę na cały ten kram dostaniecie w moim YouTubowym linku. Żeby dostać wielką zniżkę na plan dwulenti plus dodatkowy miesiąc za darmo z 30 dniami na reklamację, wejdźcie w nordvpn.com/cynicalreviews żeby przejąć kontrolę nad swoimi doświadczeniami w internecie jeszcze dziś. Adres to nordvpn/cynicalreviews, link w opisie i przypiętym komentarzu.

*Rozbija się samochód, syreny wyją w tle*. Tak jest panie i panowie: wróciłem! Ja i mój świeżo wyhodowany podwójny podbródek mamy nadzieję, że utrzymaliście to miejsce w ładzie i porządku i że nic złego się przez te parę miesięcy nie wydarzyło. Rzućmy okiem na wiadomości i sprawdźmy co przeoczyłem. Wiecie co? Ten rok jest chujowy. Cofnijmy więc nieco zegar. *dźwięk podróży w czasie*. Ach, lepiej. Lata dwutysięczne, gdy nie działo się absolutnie nic złego.

Nic. Nigdy. "WŁĄCZ TELEWIZOR, UDERZYLI W PENTAGON.

UDERZYLI W [BIIIIP] PENTAGON.".

Lata dwutysięczne zdają się być kopalnią róznych eksperymentów społecznych które dziś już by nie powstały, takich jak 'Boys and Girls Alone', o którym już na kanale mówiłem. A w dzisiejszym odcunku Ludzie Rujnują Wszystko Znowu Zerkniemy dziś na program któy zestarzał się równie wdzięcznie, co tatuaż Lost Prophets. A jeżeli nie wiesz o czym mowa czuj się szczęściarzem. Podmiana rasy, czyli akt użycia makijażu i innych narzędzi w celu wyglądania na członka innej grupy enticznej, jest generalnie uznawane za faux-pas, chyba że jesteś oderwanym od rzeczywistości celebrytą, youtuberem w późnych dwutysiecznych albo serialem który chyba nie mógł znaleźć czarnych aktorów? Narrator: "Podczas przesłuchania, Clark przyznał się do napadu na restaurację i postrzelenie oficera policji.".

Clark: "To ja postrzeliłem policjanta.". Narrator: "Ale gdy detektywi przycisnęli go, Clark odwołał zeznania.". Przedstawiam 'Black. White.', reality show wyświetlany w Amerykańskiej telewizii w 2006, w którym białoskóra i czarnoskóra rodzina zamieniają się rasami w celu doświadczenia życia z tej drugiej strony. Mieskali razem przez 6 tygodni w domu w Los Angeles, dzieląc się między sobą interakcjami z innymi ludźmi i swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami rasowymi, podczas gdy ekipa filmowa śledziła ich popisy. Podzielone na 6 odcinków, każdy z nich zawierający mniej więcej tydzień eksperymentu, 'Black. White.' śledzi rodzinę Sparksów, Briana, Renee i ich 16-letniego syna Nicka, oraz rodzinę Wurgelów, czyli Bruno, Carmen i ich 17-letnią córkę Rose. Sparksi i Wurgelsi? Brzmi jak kiepski film od Illumination.

Ale owszem, to jest prawdziwy show, stworzony przez prawdziwych ludzi. I jest fascynujący. W produkcji maczał nawet palce raper Ice Cube, znany najbardziej z tego mema i z klasycznego, romantycznego hymnu "Bez Wazeliny". Napisał i zaśpiewał też motyw wstępny serialu, "Karta Rasowa", którego teledysk jest, lekko mówiąc, mocno dziwaczny. Cóż, nie jest to najgorszy pomysł na show na świecie. Wspomnijmy chociażby o tym randkowym show, które wmówiło grupie amerykańskich kobiet, że mają szansę u księcia Harry'ego, a który okazał się jego sobowtórem. Może opowiem o tym w innym filmie. Ale współczesna reakcja na 'Black.

White.' była nieco mieszana a telewizja zdaje się robić wszystko w swojej mocy, żeby o nim zapomnieć. Jednakże, udało mi się znaleźć kopię na DVD. Więc pochylamy się i włazimy głęboko. Po prawdzie, to nie był pierwszy raz, gdy ktoś miał pomysł zmiany koloru skóry dla eksperymentu społecznego. W 1948, białoskóry dziennikarz Ray Springle, ze wsparciem NAACP i aktywistów praw obywatelskich, przebrał się za czarnoskórego mężczyznę i spędził miesiąc w południowych Stanach Zjednoczonych w celu reportażu na temat segregacji i niesprawiedliwości rasistowskiej. Podobnie w 1959, białoskóry dziennikarz John Howard Griffin przyciemnił sobie skórę kombinacją makijażu, leków i leżenia pod ultrafioletowym światłem po 15 godzin dziennie w celu pójścia incognito na dalekie południe Stanów. Podzielił się swoimi doświadczeniami w książce pod tytułem "Black Like Me", która została sfingowana i przeniesiona na ekrany telewizorów w 1964. Wybaczie, ja po pros- nie mogę traktować tego poważnie.

To nie wygląda dobrze! I w tym momencie muszę zapytać, co wielu z was pewnie już uczyniła, czy użycie makijażu w ten sposób to tzw. 'Blackface'? Cóz i tak, i nie? Historycznie, 'Blackface' opisuje sytuację gdy biali aktorzy używali makijażu w celu udawania czarnoskórych osób, zazwyczaj w celu kpienia sobie z nich przez stereotypy i karykaturowanie, lub żeby wykorzystać ich wizerunek i kulturę, jednocześnie odmawiając faktycznego udziału i respektu.

Zamiana rasy ma ogromny i bardzo rzeczywisty bagaż, ale kontekst ma znaczenie. Przykładowo, Robert Downey Jr. w Tropic Thunder odgrywa aktora, który przechodzi operację w celu odegrania czarnoskórej postaci.

Celem tego jest wyśmianie aktorów którzy posuwają

Się za daleko i inne postacie wiele razy mu to wypominają.

Tugg: "Nie wytrzymam z wami!" Kirk: "Huh!

Co masz na myśli mówiąc 'z wami'?'".

Alpa: "Co *ty* masz na myśli mówiąc 'z wami'?" Kirk: "Huh?".

CJ: A w przypadku 'Black. White.' i działań tych dziennikarzy, nie jest to blackface w stylu, powiedzmy Justina Trudeau albo tych starych kreskówek, o których Disney i Warner Brothers mają nadzieję, że je zapomnimy. *śmiech* Uwielbiam fakt, że są zaznaczone jako "dla dzieci". Ale wracając do tematu, celem jest nie obśmianie, ale przebranie się w celu doświadczenia życia jako członek marginalizowanej grupy, podkreślenia różnic w ich traktowaniu i rzuceniu nieco światła na to, że rasizm nadal istnieje. Co jest szlachetnym celem, nawet jeżeli metody są nieco żenujące? Nie no, myślę, że na pewno można zabrnąć w to za daleko i skończyć z kimś w rodzaju Rachel Dolezal. Reporter: "Czy jesteś afroamerykanką?". Rachel: "Nie- nie rozumiem pytania". CJ: Myślę, że najważniejsze pytanie brzmi: czy to było konieczne? Gdy robił to Griffin, prawdopodobnie tak.

Całościowo, biali ludznie nie słuchali lub nie wierzyli czarnym ludziom, gdy ci mówili o rasizmie a czarni ludzie nie chcieli rozmawiać z białymi o rasizmie, bo bali się reperkusji. Griffin wiedział, że przebranie się było jedyną drogą, żeby zebrać szczere zeznania od czarnoskórych ludzi o ich doświadczeniach na południu. Użył później swojego statusu jako białoskóry w rasistowskim społeczeństwie żeby powiedzieć, jak źle się naprawdę sprawy miały. I zachęcić innych białych ludzi, żeby sami zaczęli słuchać czarnoskórych. Ale w 2006? Nnm, niekoniecznie. To, jak myślimy i analizujemy rasizm wciąż się zmienia, a nacisk jest słusznie nakładany na wysłuchanie czarnoskórych ludzi. A temat zamiany rasy jest ostatnio tak kontrowersyjny, że przeważa jakikolwiek pozywywny wynik, jaki temu podobny eksperyment mógłby osiągnąć. Oczywiście, kolejną wielką różnicą jest to, że Sprigle i Griffin wystawiali się na realne niebezpieczeństwo przez to, co robili.

Taa, wychodzi na to, że rasiści nie lubią, gdy ich rasizm jest obnażany. Dla przykładu, Griffin miał kukłę samego siebie spaloną w jego rodzinnym mieście, dostał łomot od białych mężczyzn z łańcuchami, i musiał wraz z rodziną uciekać do Meksyku na długie lata, żeby uciec przed groźbami śmierci. Ale oczywiście twórcy reality show nie pozwolą, żeby coś takiego przydarzyło się członkom ich ekipy, a same szanse na to były znacznie mniejsze niż w przeszłości. Oznacza to jednak, że ten kontrowersyjny krok miał znacznie mniej wagi, a przez to siły perswazji, niż miałby w czasach walk o prawa obywatelskie. Do tego jest bardziej fundamentalne pytanie: dlaczego ktoś w ogóle musi żyć w skórze mniejszości, o ile to w ogóle możliwe, żeby pojąć dlaczego rasizm jest zły. Dlaczego nie można po prostu ich wysłuchać, albo podpiąć kamery i mikrofony do czarnoskórych ludzi, kiedy ci żyją jak na co dzień, I zobaczyć czy, i w jakiej postaci, doświadczają rasizmu. Byłby to znacznie łatwiej akceptowalny i efektywny format dla nowoczesnej widowni. Ale bez pieprzenia, używają kontrowersji żeby sprzedać ten show.

O to się rozchodzi, w końcu to reality TV. To są bardzo skomplikowane i delikatne tematy, a ja nie zamierzam pchać więcej niż palca w to polityczne bajoro. Mam zresztą mocno ograniczoną perspektywę w tym temacie bo jestem, niestety, Brytyjczykiem. BOŻE CHROŃ KRÓLOWĄ! *Rule Brittania gra w tle*. A w każdym razie, nie jesteśmy tu żeby gadać o rasizmie, jesteśmy tu żeby gadać o złym serialu. Sporo musiałem pominąć, inaczej bylibyśmy tutaj do momentu, w którym rasizm faktycznie przestanie istnieć. Co jest mocno smutną myślą. Więc jeśli szukacie głębszej dyskusji na temat tego serialu, z perspektywy osoby kolorowej, Zerknijcie na filmy Jarvisa Johnsona* na ten temat.

*I Jordana Adiki.

Oczywiście, najbardziej rzucającą się w oczy cechą

Serialu jest podmieniający rasę makijaż.

Pomówmy więc o tym. Patrząc na to, wiem o czym część z was natychmiast pomyślała. Kevin: "Brittany i Tiffany Wilson-" *odgłosy przewracania*. Kevin: "Przepraszam, em są nowe.". CJ: To nie przypadek, swoją drogą, jako że poza dwójką osób, specjaliści od makijażu w ekipie Black. White.

pracowali wcześniej nad 'White Chicks', co wyjasnia to i owo. Według komentarzy na DVD, których pewnie jestem trzecim słuchaczem, transformacje te zdawały się mocno skomplikowane. Bo w przeciwieństwie do filmu, gdzie można ściśle kontrolować kąt kamery i światło na planie, próbowali tworzyć wygląd przekonujący nagie oko pod każdym kątem i w każdym świetle, co było monumentalnie trudne. Musieli też wziąć pod uwagę odcienie i niedoskonałości skóry, stan fizyczny i umysłowy aktorów oraz inne czynniki, więc musieli stale zmieniać podejście. Dlatego makijaż wyglądał inaczej w ciągu jednego dnia, ale również pomiędzy dniami. Większość ekipy makijaż zajął 2 do 3 godzin, ale nieszczęsna Rose, przez swoją skórę, musiała przecierpieć 4 do 5 godzin. Każdego. Jednego.

Dnia. Dla porównania, aktor odgrywający Grishnakha we Władcy Pierścieni spędził około 4 do 5 godzin pod makijażem żeby osiągnąć ten wygląd, co powinno dać ogólne pojęcie jak bardzo ten proces musiał być skomplikowany. A, i jeśli jesteś tym osobnikiem który w komentarzach będzie twierdzić, że właśnie porównałem orków do czarnoskórych ludzi, Proszę, proszę, błagam: nie rozmnażaj się. Coś podobnego nie miało wcześniej miejsca w telewizji i możliwe, że zrobili co mogli biorąc pod uwagę okoliczności, ale, cóz, to po prostu nie wygląda dobrze. Bruno skończył wyglądając jak nieco mniej zboczony Bill Cosby. Brian dostał wąsik gwiazdy porno z lat 70tych, bo najwyraźniej to najbardziej do niego pasowało? Ale sprawia, że wygląda jak Eddie Murphy w tym konkretnym skeczu z Saturday Night Live. Carmen i Renee w ogóle nie wyglądają przekonująco, zamiana ras jest tu oczywista. Załoga otrzymała ochrzan przez fryzurę Carmen, o której mówiono, że żadna czarnoskóra kobieta w życiu by takiej nie nosiła ale ponownie, najwyraźniej to najbardziej pasowało.

I oczywiście Renee dostała perukę a'la "Karen". Nick wygląda w porządku? Pomijając fakt, że wygląda jak klasowy dziwak. Wiecie który. I z jakiegoś powodu dali mu aparat na zęby, którego nie potrzebował i oczywiście, nienawidził. A Rose wygląda, nie wiem, dostatecznie? Ale biorąc pod uwagę ile to zajmowało, powinna. Twittera trafia szlag na temat fryzur w grach wideo, wyobraźcie sobie co zrobiłby tej dziewczynie. Swoją drogą, ten serial wygrał Emmy za makijaż, tak tylko wspominam. Biorąc pod uwagę jak nieprzekonująco większość z nich wygląda, nie mam pojęcia jak wszyscy to po prostu kupili.

Możliwe, że my po prostu wiemy o zamianie ras i jakbyśmy nie mieli pojęcia to też dalibyśmy się nabrać? I, szczerze, to musiałaby być niezwykle dziwna rozmowa. Na wizji nikt zdawał się tego nie zauważać, albo nie mieć z tym problemu. Poza jednym gościem w kółku poetyckim, który jest zniesmaczony Rose gdy wyjawia prawdę a pozostali głośno go za to upominają.

Chyba, że pousuwali negatywne reakcje bo, cóż,

Przedstawiały ich negatywnie.

Ale pomijając już tragizm tego makijażu i

To, że wymusza na nas krzywienie się i szeptanie: "czy to w porządku? nie wiem, czy to jest nie czuję się w pełni komfortowo w tej sytuacji " "czy czy tak wolno?".

Dyskusyjne, cały ten kram to najmniej kontrowersyjny i żenujący aspekt serialu. Owszem, będzie gorzej od tego! Wracając do przesłania serialu, planem jest spojrzenie na rasizm i relacje międzyrasowe w nowożytnej Ameryce, konkretnie w liberalnej i progresywnej okolicy jak LA. Producent R.J.

Cutler stwierdził, że chciał pobudzić dyskusje i debaty na ten temat, i *śmiech*. Cóż, na pewno mu się udało. Sęk w tym, że publiczne dyskusje kręciły się głównie wokół problemu zamiany ras, a wszystkie inne tematy odkładane są na bok. Jest powód, z którego ten typ serialu nie został więcej nakręcony. Faktycznie bywają momenty w których rasistowskie zachowania wyłażą na wierzch. Na przykład, pierwszego dnia pracy Briana w przeważająco białym barze, jeden klient wypluwa z siebie kiepsko zawoalowaną bigoterię. Klient: "Coż, to jest w sumie biała dzielnica, więc nie znajdziesz tu problemów z *niezrozumiałe*" "I to jest jednen z ostatnich prawie nietkniętych bastionów kaukazyjnej Ameryki klasy średniej w Los Angeles". Brian: "Myślę, że jakbym nie był cza-białym to na pewno bym takiej informacji nie dostał, "ale jako że myślał, że jestem biały, czuł się bezpiecznie i walił prosto z mostu." "Byłem naprawdę przyłoczony tym, że mi to wszystko powiedział.

Było ciężko." "Wiem, że są tacy ludzie, ale chce się myśleć, ze jest tu znacznie lepiej". CJ: Renee idzie później do tego samego baru i odbywa podobną rozmowę z innym klientem. Renee: "Wiesz pewnie, że czarnoskórzy zawsze muszą się dostosowywać do no wiesz, białej kultury.". Klient: "Ameryka została stworzona przez białych ludzi". Renee: "Tak, tak." Klient: "Taka jest prawda, dobra czy zła, taka jest prawda. "Więc jak tu przychodzą to tacy powinni chcieć być, a jak nie, to niech idą gdzieś indziej.". CJ: Dużo później, Carmen i Rose idą do białego sąsiedztwa w czarnym makijażu i doświadczają innego traktowania niż zazwyczaj. Rose: "Raz na jakiś czas, trafiasz na osobę, która nie chce na ciebie patrzeć." "Hej ale to, jako że to moja rodzinna okolica, jest dziwne" "Hej każdy po prostu nas omijał.

*śmiech* "Jasny [BIIIP] "Taa, przez to właśnie czasami przechodzimy". CJ: Szukają pracy w sklepie z ciuchami i są traktowane z wiekszą niecierpliwością, dociekliwością i lekceważeniem niż wcześniej. Rose: "Jednym z najgorszych doświadczeń było wejście i bycie obserwowanym. Zadawałam dużo pytań, "ona mnie lekko zbywała, wiesz, niecierpliwie, z tym sztucznym uśmieszkiem mówiącym "Nie, ok, dobra, przestań do mnie mówić. Skończyłaś już?". Kierowniczka 1: "Wiesz, skończyły się nam wnioski". Rose: "Rozumiem, dziękuję" Kierowniczka 2: "Nie ma za co". Carmen: "To, co zauważyłam w ich twarzach i odwracaniu głowy, to strach.

"Rozumiem już, że po dłuższym czasie albo by mnie to cholernie rozbestwiło, albo doprowadziło do szału". CJ: Są też inne momenty warte dyskusji. Na przykład problemy Rose z wczuciem się podczas kółka poetyckiego, bo choćby nie wiem jak próbowała, nigdy w pełni nie zrozumie ich doświadczeń. Są też dyskusje na temat różnic w standardach życia białych i czarnych ludzi i czy w ogóle da się powiedzieć coś konkretnego na temat tych problemów bez generalizacji i stereotypów, co z pewnością daje do myślenia. Są też pozytywne momenty w serialu. Takie jak Nick odnajdujący odwagę i świadomość, Rose recytująca wiersz przed dużą widownią czy Renee znajdująca białoskórą przyjaciółkę i miło spędzająca z nią czas. Problem w tym, że te dobre momenty są całkowicie przeważone przez ogrom sytuacji, które 'Black.

White.' chrzani mocniej niż babciną ćwikłę.

Metodologia serialu, o ile w ogóle można ją tak nazwać, jest mocno wadliwa. Po pierwsze, o ile rozumiem że czasami trzeba co nieco uprościć na rzecze eksperymentu, nie można skupić się na rasie i traktować tylko o tym. Uprzedzenia i przywileje są skomplikowane. I wpływają na nie także inne czynniki, takie jak klasa, bogactwo, seksualność czy kultura. 'Black. White' uważa jednak że wszystko da się sprowadzić do czerni lub bieli, strasznie uogólniając pomimo twierdzenia, że wcale tak nie robi, podczas gdy rzecywiście jest to skomplikowane. Z miejsca więc widać wąskotorowe nastawienie. Przez cały serial, jego uczestnicy stawiają się w różnych sytuacjach żeby zobaczyć jak różnie będą traktowani ze względu na rasę.

Sporym problemem jest to, że nie robią scen przed i po, w których idą w to samo miejsce w makijażu i bez niego albo wpuszczają obydwie rodziny jedna po drugiej, więc nie mamy żadnej skali do porównania sytuacji. Mamy tylko ich słowo na to, że naprawdę były różnice. A na coś, co rzekomo ma być udokumentowane w serialu telewizyjnym, jest to mało przekonujące. Do tego, nałożenie makijażu nie oznacza, że stajecie się członkiem innej rasy w inny niż powierzchowny sposób. Nigdy naprawdę nie zrozumiecie jak to jest być kimś innej rasy. Bo to nie tylko parę tygodni doświadczeń, a całe życie doświadczeń, obserwacji i reakcji które składają się na waszą samoświadomość jako członka rasy w danym społeczeństwie. Możecie nie rozpoznać subtelnych znaków rasizmu, bo nie macie z nimi doświadczenia, a to faktycznie się w serialu zdarza. A jako że tylko część z tych momentów była filmowana przez ukrytą kamerę, sama obecność kamer musiała zmieniać rezultat.

Ponieważ większość rasistów nie przyzna się ani nie zachowa się w ten sposób będąc nagrywanym poza tymi głośnymi i dumnymi rasistami na których serial bynajmniej się nie skupia. Przykładowo, Brian idzie kupić buty w białym makijażu i mówi, że otrzymał tam lepszą obsługę niż kiedykolwiek wcześniej. Ale oczywiście, że pracownik dobrze go obsłuży: przecież jest nagrywany! A niektóre ze scenariuszy to po prostu rozczarowania. Na przykład, po wielu bardzo frustrujących próbach wyjaśnienia Bruno czym jest rasizm, Brian zabiera go do białego sąsiedztwa, żeby zobaczyć ilu dobrych samarytan pomoże im naprawić samochód. To strzał w stopę, bo udaje im się znaleźć wiele skorych do pomocy osób, co frustruje Briana i utwierdza przekonania Bruno. Oczywiście nie doświadczycie rasizmu w każdej sytuacji, ale serial skopuje sprawę i budzi zastanowienie dlaczego ta scena w ogóle została użyta. Skoro o tym mowa, skupmy się na montażu i strukturze serialu, które są dość kiepskie. Według Cutlera, nagranych zostało około dwóch i pół tysiąca godzin materiału więc oczywiście sporo zostało wycięte.

Wliczając w to naprawdę świetne sceny, jak Renee i Ryan rozmawiający z eks-nazistowskim skinheadem, co byłoby naprawdę interesujące. Zamiast tego, serial skupia się na mniej znaczących rzeczach, jak dramaty rodzinne, bardziej niż powinien. Ale cóż, właśnie z tego powstają soczyste Trudne Sprawy. Dość mocno bawią się chronologią, zmieniając szyk scen żeby odcinki były płynniejsze, podążały za i ustalały fabuły, rozdziały i wzmacniały albo odkrywały morały. Ale pomimo całej tej pracy, serial nadal jest cholernie kołujący. Ma kiepski montaż i tempo, sceny skaczą z kwiatka na kwiatek, nie pozwalając nam na porządne osadzenie tych wydarzeń w czasie. Chronologię ciężko pojąć, więc oglądane show jest frustrujące. Oznacza to też, że czasami mijają całe odcinki z niewielkim lub bez udziału konkretnych osób, wbudzając zastanowienie, czy ktoś ich czasami nie wysłał do Krainy Cieni.

Montaż często ucina scenę w połowie rozmowy, tam, gdzie scenarzysta uznał to za bardziej dramatyczne, ale pozbawiając nas kontekstu i czasami ukazując uczestników w gorszym świetle.

A czasami przeskoczą między dwoma różnymi scenami

Lub scenariuszami bez żadnego powodu, co jeszcze bardziej zaburza ciągłość.

Pierwszy odcinek rozpoczyna się kompilacją ekscytujących momentów,

Żeby wciągnąć widza, ale część z tych edycji jest dość podstępna.

Renee: "Ty się chyba z głupim na mózgi zamieniłeś.". CJ: Pomyślelibyście, że kieruje to w stronę Wurgelów za odstawienie jakiejś głupoty, prawda? Nieprawda, celem jest Nick za kupienie drogiego zegarka. Ale nakłania do obejrzenia serialu, prawda? Ale głównym problemem tego serialu jest Wiem, że już kika razy to powiedziałem, ale co poradzę, taka prawda, jest tak żenujący że ciężko przez niego przesiedzieć. Miałem chęć zapisania się do jednej z tych klinik eutanazyjnych w Szwajcarii po obejrzeniu niektórych scen. I ten aspekt serialu przesłania wszystko inne.

I nie tylko przez makijaż czy scenariusz, ale głównie osobowości uczestniczących. Cutler nie chciał po prostu nagrać radykalnych rasistów z żadnej ze stron, bo to byłby zbyt oczywisty wybór. Chciał, żeby progresywne rodziny o otwartych umysłach zgłębiły swoje perspektywy, jako że byłoby to znacznie bardziej oświecające i lepsze niż byle chłam z wystawy, co jest faktem. Nie mam za wiele do powiedzenia o Sparksach, są głównie w porządku. Brian był najbardziej podekscytowany udziałem, podczas gdy Nick się tym nie przejął i ciekawie było zobaczyć przepaść pokoleniową między nim i jego rodzicami. Brian: "Nie znasz def- nie znasz rasizmu, kolego" Nick: "Nie bardzo.". Brian: "Nie wiesz kiedy cię dyskryminują-". Brian: "-i tego typu rzeczy" Nick: "Nie zwracam na to uwagi.".

Brian: "Wiesz co to jest? Znasz jego znaczenie?" Nick: "Nie.". Nick: "Po prostu, no wiesz, nie widzę sensu w tym całym rasizmie. Nick: "Wiesz, nie jestem rasistą, więc cały ten kram nic dla mnie nie znaczy. Nick: "Nie zwracam na niego w żaden sposób uwagi, ale moi rodzice, oni go doświadczają. Ja nie.". CJ: Dyskusyjnie, Nick zyskał na tym doświadczeniu najwięcej i zdaje się, dobrze sobie ze wszystkim poradził. Ale Wurgelowie z LA to już ciekawa sprawa. Samo nazwisko jest mylące, ponieważ faktycznie mają oni trzy różne nazwiska.

A żeby było jeszcze ciekawiej, Bruno Marcotulli i Rose Bloomfield byli aktorami. Bruno: "W zasadzie sam maczałem palce w występach". CJ: Rose była w 'The Princess Diaries 2'. Zauważyliście? A oto jeden z najbardziej znanych występów Bruno: Lenny: "A ty chcesz wysłać trzystu z najlepszych tego kraju żeby powycierać nocne zmazy.". Bookstone (Bruno): "Bardzo toksyczne nocne zmazy.". CJ: Ciekawi mnie też o co chodzi w tej scene, ale trochę się boję zapytać. Znali skądś dyrektora castingu do serialu, przez co zresztą dostali się na wywiad. I, w sumie, byli też pierwszą przesłuchaną białą rodziną.

Nie da się więc pozbyć podejrzeń, że miało miejsce choć odrobinę nepotyzmu. Do tego nie przestaje mnie zastanawiać jak bardzo liczyli, że ten projekt pomoże rozwinąć ich karierę, bo jeśli już, miał odwrotny efekt. Rose chociaż zdaje się mieć serce we właściwym miejscu, mówiąc rzeczy, które widzowie nieuchronnie sobie pomyślą. Rose: "Czy na pewno chcemy, cóż, mówić: ok, więc czarni ludzie tak się zachowują, więc ja też powinnam? "Bo wiem że, tego, wszyscy się staramy poznać tę drugą rasę, "ale dużo to, ten, język stereotypu. "Nie chcę po prostu siać [BIIIP].

"Nie można zachować się czarno, jest się czarnym.".

CJ: Jest czasami dość naiwna, i od czasu do czasu się zbłaźni lub popełni kilka przypadkowych faux-pas. I po prostu muszę zwrócić uwagę na jej próby rapowania.

Rose *rapując w rytm*: "Naprawdę mi miło słyszeć jak mówicie coś, czego jeszcze nie znam, "Ale powiem wam tę jedną prawdziwą rzecz. Oto co tu dziś zauważyłam, czynicie mnie szczę-śli-wą. "Ale to wszystko co mam, więc mnie zmiażdżycie. "Znacie lepsze rymy ode mnie i macie o wiele lepszy rytm.". CJ: Sam bym tego lepiej nie ujął. Mimo to, w głównej mierze zdaje się mieć głowę na karku. Aczkolwiek ta mniej przyjemna strona mnie wierzy, że po prostu była podekscytowana możliwością połażenia po slumsach przed powrotem do życia w przywileju. Czasami odnoszę takie wrażenie.

Ale to dorośli Wurgelowie są głównie odpowiedzialni za przemianę tego z góry watpliwego projektu w galimatias pełen niezamierzonej komedii i niezręczności. Rose: "Moja mama i Bruno nie spędzają dużo czasu w towarzystwie czarnych ludzi, "więc się trochę denerwuję, że palną jakąś głupotę.". Carmen: "Wszyscy kochamy piersi. Wszyscy kochamy ciała naszych mam. "I jest tu jakaś seksualna niedojrzałość, tak myślę, która jeszcze nie została spełniona.". CJ: O czym ty pierdolisz? Bruno i Carmen są nieznośnym i nieprzerwanym źródłem wstydu dla reszty z nas majoneżercow. Bruno: "Bycie czarnym to bardzo subtelna sprawa. Wiesz, głowa się tak, no wiesz.".

CJ: Uwierzcie mi, że widzicie tylko naprawdę niewielki skrawek błazenady którą odstawiają. Carmen: "Czy to wtedy nie jest biały niewolnik a wy wszyscy zaczynacie tańcować(?)" *przeczące pomruki*. Brian: *śmiech* "Widzisz? To jest białe. To bardzo białe.". CJ: Pamiętacie jak w filmie 'Get Out', cały sens polegał na krytyce i obśmianiu białych liberałów którzy głośno wołali jak bardzo nie są rasistami ale mają dość sporo rasistowskich zachowań i wcale nie respektują czarnoskórych? To właśnie Carmen i Bruno. Carmen: "Dorastałam w bardzo liberalnym domu, moi rodzice byli zaangażowani w Ruch Praw Obywatelskich. "Więc miałam współczucie dla tych, którzy cierpieli. "Zakładając inną skórę, chciałam poznać jak to jest być czarną.".

Bruno: "Uh, czarni są lepsi. No wiesz, fizycznie, lekką ręką. "Są szybsi, skaczą wyżej; są świetni. Znakomici atleci.". CJ: W wielu przypadkach traktują ten eksperyment jak żart. Carmen: "Cały ten pomysł z zostaniem czarną daje mi, z jakiegoś powodu, możliwość bycia "nieco bardziej skandaliczną, i podoba mi się to". CJ: Jak kiedy Renee i Carmen idą kupić ubrania na mszę w kościele czarnoskórych i Carmen natychmiast kieruje się do najbardziej afrykańsko wyglądającego stroju: dashiki.

Renee: "Wow, biała kobieta chcąca założyć afrykański

Strój.

 

"Dlaczego chce to zrobić? Próbuje coś powiedzieć?

"czy jest tak ciekawska na nasz temat, jakbyśmy byli tak bardzo różni? obcy? carmen: "pomyślałam: to byłoby piękne, widziałabym bruno i mnie zakładających je i czujących się komfortowo, "prawie królewsko.".

CJ: Ugh, Jezu. Brian: "Dlaczego nie ubiorą się jak Ciotka Jemima z butelki syropu i z tym nie skończą.". Renee: "A w co on by się ubrał??" Brian: "On może się ubrać jak Wujek Ben.". Renee: "Ona tak chciała." Brian: "Nie, ja chcę żeby to ubrał". Brian: "bo chcę, żeby zobaczył jakie to jest absurdalne, bo "jak takie mają wrażenie o czarnych to są to bzdura.". CJ: W końcu nie ubierają dashiki, dzięki Bogu, ale są zbyt rozochoceni, jak dzieci na przebierankach. Szczególnie Carmen zdaje się czuć niekomfortowo wokół czarnych ludzi i jako rezultat, przesadza.

Carmen: "Tak, kocham czerń. Wizualne i jakoś tak, w sercu, jest takie ciepło.". CJ: Co prowadzi do tego, że bez przerwy strzela gafy. Na przykład chcąc dotknąć włosów czarnoskórej, co jest bardzo dziwne i narusza przestrzeń osobistą. I czasami jest zabawnie patrzeć jak, w ignorancji, powija jej się noga. Na przykład gdy myli woskową figurę członka Black Panther z jednym z członków Jackson Five. Carmen: "Cierpię chyba na białość." CJ: Tu akurat nie będę się kłócił. A czasami zdaje się jakoś dziwna.

Carmen: "Myślę, że nieco bardziej doceniam albo rozumiem jak to jest być czarnoskórą.". CJ: Dlaczego- *śmiech* Skąd ten ton? A poza tym, mamy Bruno. *głębokie westchnięcie*. Od czego zacząć z Bruno? Bruno: "Nie zachowywałem się czarno, tylko, uh, jak Bruno. Myślę, że dobrze reprezentuję czarnych.". CJ: Jeśli cokolwiek dziś sprawiłoby, że seriał zostałby anulowany, to właśnie Bruno. Ten człowiek to chodząca kopalnia gaf. Bruno: "Cześć białasku.".

CJ: Był najbardziej podekscytowany wystąpieniem w tym show i za nic nie wierzę, że było to z dobrych pobudek. Carmen: "Myślę że wyglądamy podobnie.". Bruno: "Nie mówisz chyba, że wszyscy czarni ludzie wyglądają tak samo, to [BIIIP] nie przejdzie.". Carmen: "Bruno, nie wnerwiaj mnie.". CJ: Bruno przedstawia się jako kogoś, kto wierzy w branie od życia tyle, ile w nie wsadzisz i że ciężką pracą można osiągnąć wszystko. Bruno: "Uważam, że zaczyna się w, wiesz, osobistej odpowiedzialności: masz z życia tyle, ile od siebie dasz.". CJ: Z wierzchu nie brzmi to wcale głupio, ale te poglądy prowadzą go do myślenia, że nigdy nie doświadczycie dyskryminacji jeśli nie będziecie jej szukać, efektywnie odrzucając rzecywistość i efekty rasizmu, jednocześnie ukrywając jego obecność. Bruno: "Kompletnie wierzę że to zależne od osoby, nieważne czy jest to osoba biała czy czarna.".

Bruno: "Mój kumpel z- z którym gram w piłkę. Wielki chłop, czarny, i mówi, że nigdy nie doświadczył rasizmu. "Może nienawidzą czarnych ludzi, yyy, albo może być tak że, wiesz, mąż dał im tego rana po pysku.".

CJ: Coś, co prowadzi do wielu kłotni z Brianem.

Brian: "Dobrze wiem kiedy jestem [BIIIP] bo jestem czarny a kiedy ktoś po prostu ma zły dzień, "i to jest coś czego ty zwyczajnie nie chwytasz, czego nie chcesz pojąć, "bo wolisz dyskutować każde cholerne słowo które wyjdzie z naszych ust.". CJ: Kojarzycie typ białych ludzi, którzy naprawdę chcą móc użyć słowa na N bez konsekwencji? Cóż, Bruno naprawdę chce przyzwolenia. Bruno: "Naprawdę czekam aż ktoś n mnie zawoła "Hej [BIIIP]', no wiesz, 'Jesteś [BIIIP], nienawidzę [BIIIP], "a ja po prostu na niego spojrzę i zapytam: nie no, po co mnie tak nazwałeś? Ugh. I na tym się skończy.".

CJ: Bo przecież to takie normalne, że jakiś losowy koleś zaczyna rzucać rasowymi obelgami. Po pójściu na czarnoskóry kabaret i oczywiście nie pojęciu żadnych żartów, Bruno jęczy na to, że nie wolno mu użyć słowa na N. Bruno: "Obejrzeliśmy cały ten skecz i wszyscy mówią [BIIIP]. To po prostu jakiś taki strach.". Carmen: "Nie mamy prawa żeby go używać, to całkiem inna sprawa.". CJ: Albo faktycznie nie rozume dlaczego to nie w porządku żeby biali ludzie używali tego słowa, albo rozumie i po prostu chce wymówek żeby nim rzucać. Gdy poszli na zebranie grupy tematycznej dla czarnych ludzi, co mogło pójść źle? Wurgelowie słuchają jak czarnoskórzy dzielą się opiniami na temat stosunków międzyrasowych i swojej marginalizacji aż w końcu Bruno wpada jak pieprzona kula wyburzeniowa. Bruno: "Wiecie, pracowałem kiedyś jako odźwierny na dyskotece, no wiecie, i przychodzi jakaś pijana osoba, "ma niewłaściwy ubiór, no wiecie, i mówi: no weź, [BIIIP]" *westchnięcie* "A ja na to, wiecie, mhm, taa, no właśnie, jestem [BIIIP]".

CJ: Jest jak ten dziwaczny wujek, którego nikt już nie zaprasza na świąteczną kolację. Bruno: "No wiecie, nie miałoby to na mnie wpływu i tak by się ten konflikt skończył, tak po prostu.". Bruno *stłumiony*: "Bo nie dałbym temu mocy.". CJ: Pewnie stary, bo ci się to kurwa nie przydarzyło. Bruno: "Jeśli nie umocnisz ludzi którzy nazywają cię słowem na N, wygrywasz, "a ten idiota który tak cię nazwał nie ma żadnej mocy.". CJ: Dzięki Bruno za powiedzenie czarnoskórym żeby nie przejmowali się słyszeniem słowa na N, jestem pewny że koronują cię każdej chwili. Ta obsesja na punkcie tego słowa powoduje problemy, szczególnie z Brianem, który ma z tym duży kłopot. Bruno: "No wiesz, mówi: hej [BIIIP]." Brian: "Gdy słyszę to słowo, zęby mi zgrzytają.".

Brian: "Wiecie przez co przechodziłem dorastając, to słowo wciąż na mnie działa. Jest potężne.". CJ: Bruno jest też dość uparty i kłótliwy. W jednym odcinku idzie z Carmen do przeważająco białego baru kowbojskiego w czarnym makijażu, co sprawia, że białoskórzy klienci na nich łypią. Carmen: "Wiedziałam, że jstem niechciana. Niechciana lub niepoważana w tym społeczeństwie, to nie jest dobre uczucie.". CJ: Ale Bruno nic nie zauważa, bo to Bruno. Bruno: "Szukałem, za tymi oczami, mózg pracował.

Siedziałem tam, grałem w bilard z białymi ludźmi, "gadałem z białymi ludźmi, a byłem czarny. Nikt nie reagował.". CJ: A jego podejście to mniej więcej "olej to". Bruno: "Rasizm, uprzedzenia, przytłoczenie, możesz się w tym babrać albo możesz zostawić to za sobą.". Bruno: "Nikt nikomu niczego nie jest winny.".

CJ: Carmen konfrontuje go z faktem, że

Nie został przyjęty do zespołu koszykarskiego w liceum dlatego, że był biały.

Pomimo przyznania jak frustrujące i nieuczciwe to

Było, nadal nie pojmuje.

Bruno: "I co na to poradzę." Carmen: "I co na to poradzisz? Carmen: "Co na to wtedy poradziłeś?" Bruno: "A jak myślisz? Zostawiłem to.".

CJ: Może powinien przejść negroplastię jak Kyle z South Parku. A potem idzie porozmawiać z muzykiem Fernando Pullhamem, żeby poznać jego doświadczenia jako czarnego człowieka sukcesu. Oczywiście, w czarnym makijażu. Co jest bez sensu bo Fernando wie, że jest biały, przez to cała ta scena jest jeszcze głupsza. I jak byk w sklepie z porcelaną, Bruno nie ma za grosz luzu. Bruno: "No wiesz, całe to niewolnictwo, to bycie winnym, akcje afirmacyjne, "i wydaje się z pokolenia na pokolenie przechodzi całe to: jak jesteśmy odpowiedzialni za czarne społeczeństwo? "Dla-którzy są mniej fortunni, mniej bogaci. Jak długo możecie grać kartą rasową, "i wzbudzać w ludziach współczucie zamiast, wiesz co? Zrobić co należy, "żeby jak już ruszycie w świat, znaleźć pracę.". CJ: Jeśli pamiętacie film na temat Karen, to właśnie tego typu teksty mówiła ta fikcyjna, przesadzona karykatura.

Fernando próbuje go edukować, ale Bruno prze naprzód. Bruno: "I tatą, o ile tata jest- OK, wszyscy wiemy, że w czarnym społeczeństwie czarni częs- ojcowie często odchodzą.". CJ: Po prostu spójrzcie na jego twarz, jest warta tysiąca słów. Bruno: "Myślę że w czarnym społeczeństwie jest jakaś taka luka, przez co ogólnie, "nie promuje się tych wartości o których mówisz". CJ: I w tym momencie Fernando ma dość. Na poziomie Johna Boyegi z Gwiedznymi Wojnami. Fernando: "To stanowczo za wielki ogólnik którym potraktowałeś całą kulturę. "A to samo w sobie, dla mnie, brzmi rasistowsko.".

CJ: Brunowi oskarżenie się nie podoba. Bruno: "Którzy tam jadą-" *zamieszanie* "Pozwól mi dokończyć!" *Fernando akceptuje*. Bruno: "Którzy jadą 'yo, yo, yo [Bleep]i i dziwki.'. Fernando: "Bruno, nie zgadzamy się w niczym i myślę, że strasznie pieprzysz. "Nie wiem jak twoja żona z tobą wytrzymuje, bo mogę- czuję, że jesteś podobnie nieczuły w innych sprawach.". CJ: Dziękuję, przynajmniej ktoś to powiedział. To nie jedyny raz kiedy jest ogromnie nieczuły, jak wtedy, kiedy poszli z Brianem do głównie białego baru w makijażu. Bruno: "Czy wahałabyś się dać szansę długoterminowemu, związkowi z czarnym facetem ,z planowanym dzieckiem, "bo są znani z tego, że notorycznie znikają i nie dbają o swoje rodziny.".

CJ: Uh, wiesz, że Brian siedzi tuż obok, chociaż po części właśnie dlatego to pewnie powiedział. Bruno: "Czy ten mit to prawda? Czy czarni naprawdę mają większe przyrodzenia od białych?". CJ: To pewnie dlatego nie rozmawiamy o Bruno. To o tym była ta piosenka? Nie wiem, za stary na to jestem. Czasami jest oczywiste, że czuje się niezręcznie przy czarnoskórych, szczególnie przy ich grupach. W pewnym momencie Brian zabiera go na spotkanie z grupą czarnych grających w domino, żeby z nimi porozmawiał i nauczył się czegoś na temat społeczeństwa. Ale Bruno nawet nie próbuje wyjść ze swojego kąta i się zaangażować. Bruno: *wzdech* "Tak- zost- no, zdenerwowałem się.".

Bruno: "Nie czuję się niezręcznie przy czarnych ludziach, ale to dużo różnych typów czarnych ludzi.

"Jeśli to palący, pijący, głośno i hebanowo

Mówiący czarni ludzie, to nie mój żywioł.

"Nie pasowałem tam, bo- nie mam pasji, albo chęci żeby nauczyć się jak grać w domino. "Czy byli biali czy czarni, po prostu to świat, do którego nie pasuję.". CJ: Taa, jasne stary, cokolwiek powiesz. Szczerze myślę, że główną motywacją Bruno było powygłupianie się i trollowanie innych. Bruno: "Zabarykaduj drzwi, nie chcemy żeby czarni nam coś pokradli" *Carmen i Bruno chichoczą*. CJ: Co, chcecie więcej dowodów? Cóż, uważaj czego sobie życzysz, bo Bruno zrobił rapowy teledysk.

Bruno: "Nazywa się 'rap wieku średniego'. "Myślałem, no wiecie, że gość w średnim wieku albo osoba w średnim wieku powinien mieć okazję "powiedzieć co im na duszy leży i to- taki komentarz nowoczesnej sceny rapu". CJ: O tak. Przygotujcie się teraz na najbielszą rzecz którą widzieliście. Nie ma za co. Bruno *rapując, kiepsko*: Jestem raperem, w średnim wieku i jadę bez liku, "mam wiek średni, styl i sporo słów w słowniku, nie noszę złotych łańcuchów i portek w pół tyłka". CJ: Czy to było koniecznie, Bruno, żeby przekazać sens twoich słów? Naprawdę koniecznie? Nie no, na pewno było. Bruno *wciąż rapując*: "Nie obrażam pań, nie mówię szmata i dziwka." *'Dziwka' brzmi echem* "Opowiadam czyste od winy historie, nie szlajam się po komisariatach" *'Komisariaty' brzmią echem* "Ciężko pracuję żeby wykarmić dzieci, żeby dać im życia smak.

"Uderzasz swoją tak zwaną [BIIIP] i nie dźgaj jej raz czy dwa.". CJ: To jak facebookowy mem jakiegoś boomera. Bruno *rapując*: "Nikogo nie obwiniam za mój pech, nie obwiniam innych, że mnie udupią, "nie macham łapami, nie zginam paluchów i nie mamroczę niezrozumiale pod nosem, "i nie noszę miny głupiej" *'głupiej' brzmi echem*. CJ: Naprawdę najgorętszy hit od czasu tego skarbu: Jim: "Moje rymy miotą, moje beaty są spoko, moja ekipa rośnie bez efektów marnych, "dlatego, że Jezus Chrystus to mój-". Bruno: "Yo!" *'yo' brzmi echem". CJ: Wyraźnie próbował sprowokować tym jakąś reakcję, ale Sparksowie uznali to za zbyt głupie żeby się obrazić. Renee: "Nawet mnie to nie przejęło, pomyślałam tylko *śmiech* jak bardzo można być absurdalnym". CJ: Jeśli chciał w ten spósób zyskać swoje pięć minut chwały to na pewno się ograniczał.

Bruno: "Niewiele do powiedzenia, asfalcie.". CJ: Sporo czasu poświęcamy na Bruno, ale on naprawdę jest aż tak zły. Brian: "Szczerze uważam, że Bruno jest wewnętrznym rasistą.". CJ: Możliwe, że zaletą posiadania kogoś takiego jak Bruno w serialu jest to, że daje głos opiniom które wielu biaych Amerykanów posiada, ale zbyt się wstydzą do nich przyznać. Więc skoro Bruno ma to w dupie, jestesmy zmuszeni otwarcie o nich porozmawiać, zamiast je ignorować. Ale bądźmy szczerzy, producenci doskonale wiedzieli co robią. To przecież reality TV. Rozmyślnie ustawiają jak nie całość, to chociaż część z tych sytuacji będąc świadomym kłótni i żenady które z tego powstaną.

Na przykład, nie dam sobie wmówić, że nie wiedzieli jak potoczy się spotkanie Bruno z Fernando. Rodziny były też postawione w sytuacjach takich jak rasowa grupa tematyczna albo kółko rapowe Rose, zanim mieli okazję nauczyć się czegokolwiek na temat tej kultury i wiedzieć jak się zachować, więc oczywiście, że rezultatem była cała masa niezręczności. A te dwie rodziny po prostu nie mogły nie popaść w konflikt.

I nie mam wątpliwości, że właśnie dlatego został wybrane.

Renee: "Myślę, tak naprawdę, że on i

Um, carmen, nie mają ani trochę klasy i za grosz wychowania.".

CJ: Dzieci są w miarę w porządku, ale jeżeli chodzi o dorosłych, nie ma ani kompromisów ani nawet prób spojrzenia na świat z perspektywy drugiej strony, więc niewiele zostaje osiągnięte. Weźmy jako przykład jedną kłotnię, którą ekipa nazwała "Walką Suk"'. Naprawdę tak to nazwali, nie zmyślam.

W drugim odcinku, rodziny odbyły spotkania z nauczycielami dialektów, w celu nauczenia się jak mówić bardziej biało lub czarno, cokolwiek to znaczy, a Carmen żartobliwie mówi "Ej, suko" do Renee, bo znalazło się to na liście czarnych pojęć. Carmen: "Ej, suko. Ej, suko." "Napradę myślałam że to takie pieszcotliwe określenie między czarnymi, "Ej, suko" "Nie wiem skąd mi się to wzięło, jestem szczerze naiwna i nie spędzałam czasu pośród czarnych kobiet.". Renee: "Uznałam że celowo mnie tak nazwała, bo serio, nie może być tak głupia. "żeby nie wiedzieć, że tak się nie robi.". CJ: Nie, myślę, że ją przeceniasz. Carmen próbuje przeprosić i wyjaśnia, że nie wiedziała że to niewłaściwe do sytuacji określenie, ale Renee tego nie akceptuje, myśląc, że Carmen po prostu szukała wymówki żeby ją tak nazwać. Renee: "Ale ja się nie [BIIIP], mówię poważnie.".

Biorąc pod uwagę kontekst, uważam, że Renee nieco przesadza z tą reakcją, ale biorąc również pod uwagę jak Carmen ogólnie się zachowywała, pewnie chętnie skorzystała z tej okazji. To prowadzi do kłotni między rodzinami, podczas której Carmen reaguje emocjonalnie i żarliwie się broni. Renee: "Ale to nie jest bycie czarną-" Carmen: "Nie wiedziałam o tym." *Osoby mówiące jedna przez drugą*. Carmen: "Nie wiedziałam żeby tego nie mówić więc "Ej, suko" mi się wymsknęło. "A ty nie odpowiedziałaś: 'Czy powiedziałam coś nie tak?'. Ale ty kurczowo się tego trzymasz-" *Powracają krzyki*. CJ: Porozumienie nigdy nie zostaje osiągnięte, Renee głównie spisuje Carmen na straty, a ten incydent jest wielokrotnie wspomniany przez cały serial. Sękiem w czym jest nie to, że Carmen to zrobiła, tylko fakt, że nigdy nie przyznała się, że to był błąd.

Dyskusyjnie znacznie gorszy incydent zdarza się później, kiedy decydują się na zebranie kółka poetyckiego w domu. Wszystko idzie dobrze, więc Carmen musi oczywiście przebić się przez ten spokój niczym Wilk przez ścianę domku Zająca. Carmen: "Bezzwłoczność twojej miłości, dostępność twojego serca i potężna sylwetka czarnego mężczyzny.". CJ: Um, dlaczego mówisz o nim jakby był striptizerem albo zwierzęciem w zoo? Carmen: "I nie pojmuję cię. Jesteś poza skalą. Jesteś gejem czy wolisz kobiety?". CJ: Naprawdę mam nadzieję, że nie muszę wyjaśniać dlaczego to było niewłaściwe. Carmen: "Prouszona pięknem tej wspaniałej czarnej istoty." "W porządku kochanie?" "Nie." *stłumione*.

CJ: Wszyscy zdają się zszokowani i czują się niezręcznie, Sparksowie są zawstydzeni a goście spieprzają w podskokach. Porównywanie czarnych ludzi do zwierząt nie jest OK, co wywołuje kłótnię która trwa też następnego dnia, a Carmen i Bruno zaprzeczają, że ona zrobiła coś złego. Carmen: "Cóż, my- oni z góry wiedzieli że biali są nieczuli i ignoranccy, słyszałam to od początku "a wy przyłazicie tu żeby udowodnić, że gadamy głupie rzeczy, czy coś podobnego.". CJ: Wurgelowie ciągle używają określenia piękna istota, w przeciwieństwie do piękna -czarna- istota, co Carmen faktycznie powiedziała i o co to wszystko się rozchodzi. Carmen: "Mówisz, że 'piękna istota' była dla kogoś obraźliwa?". Brian: "Piękna czarna istota brzmi jak-" Carmen: "Czy tak ją nazwałam?". Brian: "Tak, nazwałaś." Carmen: "Czy powiedziałam piekna czarna- ok.".

Bruno: "To inne określenie, uh, piękna istota-".

CJ: Albo kompletnie nie pojmują sytuacji, albo wiedzą jak bardzo spieprzyła i próbują ją kryć. Bruno: "Po prostu nie znacie tego określenia, tak?". Bruno: "Ktokolwiek się obraził jest, I mówię to w najłagodniejszy sposób, ignorantem" "bo zwyczajnie nie znają określenia 'piękna istota'.". CJ: Rose próbuje pośredniczyć, ale Carmen na nią wrzeszczy, wyraźnie zdenerwowana krytyką. Carmen: "Nie chodzi tu o bycie politycznie [BIIIP] poprawnym." Rose: "Tak, rozumiem.". Carmen: "I nie chodzi tu o ostrożne dobieranie moich cholernych *krzycząc* [BIIIP] słów!". Carmen: "Jestem-nie- jestem zdenerwowana. Nie, jestem.

Nie poprawiaj mnie teraz, wiem co mówię. Nie chcę przebierać w słowach. "I mówiłam wprost z serca, jeśli źle to zinterpretowaliście, to wasz problem.". CJ: Jej słowa aż ociekają Karen i wątpię, że to jedyny raz kiedy takie zachowania wyszły na wierzch. Współczuję Rose. Więc po raz kolejny rozmowa prowadzi donikąd i zrozumienie nie jest osiągnięte. Wszystko przez niezdolność Carmen do opuszczenia gardy i przyznania się do błędu. Brian: "Nie przeszkadza mi że Carmen się myli, ale wy nie chcecie przyznać, że się myli.".

CJ: A poza tym mamy jeszcze kłótnie Bruno z Brianem, gdzie zachowanie Bruno i ciągła bagatelizacja rasizmu wścieka Briana. Brian: "[BIIIP] prawda, siedzisz tu i polerujesz zadem ten swój śnieżnobiały piedestał, "twierdzisz że [BIIIP] sie nie zdarza na tym świecie, a to [BIIIP]". CJ: A Bruno wyraźnie nie obchodzi wysłuchanie tego, co Brian ma do powiedzenia i jakakolwiek zmiana poglądów. W celu próby pokazania Bruno swojego punktu widzenia, Brian zabiera go na przechadzkę żeby zobaczył jak ludzie reagują na niego gdy jest czarny. Chyba to celu, bo gdy idą do sklepu, Bruno zakłada, że pracownik jest po prostu uważny i pomocny, ale bazując to na dośwaidczeniach, Brian widzi to jako pracownika będącego podejrzliwym i mającym na nich oko. Ale Bruno to nawet nie przechodzi przez myśl. Bruno: "Biorąc pod uwagę twoją dzisiejszą reakcję, szukasz tego. "Gdy wchodzisz do jakiegoś miejsca i masz tę niechęć, to oczekiwanie na uprzedzenie, to ono cię znajdzie.".

CJ: Uprzedzenie chyba jednak działa inaczej, kolego. Bruno: "Widzisz co chcesz widzieć." Brian: "A ty nie widzisz czego nie chcesz widzieć.". CJ: I tak do porzygu przez sześć odcinków. Wynikiem tego jest fakt, że jak typowa poltyczna dyskusja przy wódce w piątek, serial jest frustrujący, męczący i czasami wręcz wkurzający. Renee powiedziała, że dwukrotnie niemal odeszła i skończyło się tak fatalnie, że wezwany został terapeuta żeby pomóc obydwu rodzinom. Ale te same zdarzenia i emocje zostają powtarzane raz za razem i nikt nie osiąga żadnego postępu. W ostatnim odcinku, rodziny nie mogą się już znieść i chcą po prostu wrócić do domów. Carmen: "W domu jest naprawdę ciężko.

Chyba wszyscy mamy się nawzajem dość.".

CJ: Postanawiają napisać do siebie listy w

Celu omówienia swoich uczuć, doświadczeń i tego, czego się nauczyli.

Bruno: "Myślę że, może, obraziłem, no wiecie,

Sporo ludzi ale, cóż, muszę być sobą..".

CJ: Można się domyślić jak poszło. Bruno jedzie po Renee w swoim liście, nazywając ją sztywną, ograniczoną, małostkową i zadufaną w sobie. Z kolei Brian i Renee twierdzą, że nie nauczyli się od Carmen i Bruno niczego, na co oni, oczywiście, się obrażają. Carmen: "Brzmi jak kompletne gówno. To jak cios w twarz dla obojga z nas.".

CJ: Sesja z terapeutą zamienia się w kolejną pełną krzyków kłótnię. Brian: "Wiem co wczoraj robiliście, próbowaliście posypać gówno cukrem, ale ja rozumiałem wasze intencje.". Bruno: "Właśnie nie rozumiałeś." *niezrozumiałe krzyki*. Brian: "Bo na moje oko, przez cały ten eksperyment, Bruno w ogóle się nie starał.". CJ: I pomimo starań terapeuty żeby wyciągnąć z tego jakąś naukę, sesja skończyła się dość kwaśno. W desperackiej próbie dobrego zakończenia tego fiaska, w ostatnim odcinku, po mocno emocjonalnej recytacji wiersza Rose i edukacyjnej wizycie Nicka w Muzeum Tolerancji, wstawiono parę scen w których rodziny się godzą żebysmy mieli nieco szczęśliwych momentów. Brian: "Ostatecznie Bruno i ja nie zgadzamy się we wielu rzeczach, ale czujemy do siebie wzajemny respekt, "I czuję się szczęśliwy, że ich rodzina wzięła w tym udział z nami.". Renee: "Jest mi ciężko, cóż, wybaczać, i mogę powiedzieć że wybaczyłam Carmen.".

CJ: Zważcie na to, że 10 minut wcześniej w tym odcinku ci ludzie zażarcie się między sobą kłócili. Więc przez taki montaż, wydaje się to nagłe i wymuszone. A ostatniego dnia projektu, wszyscy zbierają się w domu celem podzielenia się mowami. Kończy się tym, że uczestnicy dzielą się swoimi przemyśleniami na temat poruszonych problemów. Rose: "Mam nadzieję, że rasizm się skończy. Wątpię, żeby stało się to w najbliższym czasie." 'Black. White.' próbuje skończyć optymistycznie, ale nie zmienia to faktu, że niemalże zawsze gdy zdarza się chwytający za serce moment, szczera rozmowa lub wartościowa lekcja, cholerny serial sam sobie podkłada nogę. Na przykład, kilka osób w klasie wychowawczej używa słowa na N w obecności Nicka, i pomimo, że mówi że go to nie rusza, jego wyraz twarzy sugeruje dyskomfort.

Je go rodzice mają z nimi dyskusję na temat używania tego słowa przez białoskóych ludzi. I jest dość produktywna, wydawać się może, że w końcu coś rusza w dobrym kierunku, a natychmiast po tym dostajemy rap Bruno. Kolejny przykład, gdy Renee idzie ze swoją białą przyjaciółką do tego samego baru w którym byli Carmen i Bruno i jakiś koleś zaczyna wspierać brutalność policji i profilowanie, jej przyjaciółka szybko go ustawia, co wywiera na Renee wrażenie. I to całkiem dobry moment. Ale w następnej scenie są Bruno i Brian kłócący się na temat niewolnictwa i reparacji, co, znowu, idzie równie dobrze co ta scena w filmie o Karen. Bruno: "Wszyscy jesteśmy zniewoleni, ok, i nie wydaje mi się żeby każdy dostawał za to czek. "Uspokój się z tym. Proszę.

Znajdź pracę.". CJ: Więc, cóż, serial ostatecznie kończy jako przeczący sobie, niejasny zbitek scen. Pomimo zapewnień Rose, że nie każdy biały czy czarny człowiek jest taki sam, kiedy przychodzi do odgrywania postaci, skłaniają się często ku stereotypom. Bruno: "Coś takiego w kroku. "No wiesz, myślałem nad tym jak, cóż, biały facet jest jakby nieco bardziej wyprostowany, a czarny jest jak-".

Brian: "Tak trochę- to wcale niezłe!" Bruno:

"tak trochę toczy krok.".

CJ: A, tak, przesadzony chód czarnego nastolatka. Mówią, że nie chcą stereotypów, po czym kierują się wprost do stereotypowych rzeczy takich jak gold, szycie, nauka bilbii, klasy wychowawcze i tak dalej.

Jeśli już, to umacnia stereotypy w szkodliwy sposób. I można nawet wysunąć teorię, że ukazuje rasizm sierowany w stronę białych ludzi bardziej, niż w kierunku czarnych. Jak kiedy Bruno i Carmen idą przez czarne sąsiedztwo jako mieszana rasowo para i doświadczają wykluczenia i wrogości. Carmen: "I niektózy ludzie zaczęli reagować na Bruno, a Diana natychmiast to zinterpretowała:". Diana: "To są ci afroamerykanie którzy są tak bardzo za czarnymi i afrykanami, "że kiedy zobaczyli nas idących ulicą, jedyne, co widzieli to czarny facet prowadzący białą kobietę do ich społeczeństwa.". CJ: Mogą być ku temu długofalowe historyczne powody, ale to wciąż bigoteria. Carmen ta reakcja bardzo drażni, ale rozumie że to uczucie to coś, czego czarni ludzie często doświadczali kiedy szli w okolice pełne białych. Ale oczywiście Bruno używa tego jako wymówki, żeby utwierdzić swoje przekonania.

Byłoby ciekawe zobaczyć jak Brian i Renee na to reagują, ale to się nie zdarza.. Skoro o tym mowa, jak widzieliśmy, Brian wścieka się na nachalność Bruno na temat tego, że on i Renee aktywnie szukają rasizmu. Ale kiedy idą do dobrej restauracji, widzą, jak biała kobieta zostawia torebkę na stole, gdy udaje się za potrzebą. Odbywają z nią krótką rozmowę przed stwierdzeniem, że nie zrobiłaby tego jakby byli czarni i siedzieli przy barze. Nawet jeśli to prawda, nie mają żadnego dowodu na to, że potraktowałaby ich w inny sposób, cieżko więc nie stwierdzić, że po prostu zobaczyli rasizm tam, gdzie go nie było. Bruno: "Wiecie, myślę sobie tak: to strasznie białe [BIIIP].". CJ: I nieważne, czy bazowali to na poprzednich doświadczeniach, to wciąż nieuczciwe i poniekąd wspomaga uprzedzenia Bruno. Sceny przed i po bardzo by tu pomogły! Nie wiem więc jaką lekcję mamy z tego show wynieść? Może nie mamy z niego wynieść niczego? Ale jeśli tak to po co cały ten zachód, żeby nadać ostatniemu odcinkowi pozytywny wydźwięk? Obnaża w końcu więcej na temat postaw na temat rasizmu niż samego rasizmu.

I ostatecznie nie mówi nic wiele głębszego niż "to skomplikowane". Co głupi by zauważył? Dziennikarka: "Jaka jest jedna rzecz, którą udało ci się wynieść z tej dyskusji?". Carmen: "Po prostu więcej zrozumienia.". CJ: To, uh, niezwykle światłe, Carmen. Dzięki. South Park podsumował to znacznie zwięźlej, mówiąc: Stan: "Czaję już. Nie czaję. "Próbowałem mówić, że rozumiem jak się czujesz, ale nigdy nie zrozumiem.

"Nigdy nie zrozumiem jak czuje się czarna osoba którą ktoś nazywa słowem na N.". Stan: "Nie czaję.". Tolkien: "W końcu czaisz, Stan.". CJ: Żadna ze stron nigdy w pełni by nie zrozumiała jak to jest być przedstawicielem innej rasy, albo jak to jest być dyskryminowanym. Ale to w porządku, nie musisz w pełni czegoś rozumieć żeby to "zczaić", jak to się mówi. Dlatego właśnie tego typu projekty o zamianie ras są niepotrzebne i naturalnie ograniczone. A sama natura tabu tego przedsięwzięcia, jak i okropna jakość tego, co otrzymaliśmy, podminowuje wszystkie ich osiągnięcia.

Więc, "Black.

 

White." kończy jako ciekawe dziwactwo.

Podszyty, być może, dobrymi intencjami, ale ostatecznie clickbaitowy i manipulatywny eksperyment społeczny, od którego ciężko oderwać oczy, ale z tych najgorszych powodów. Próbujący być oświecającym i osobistym wglądem na realne problemy które nadal nękają społeczeństwo, ale robiąc to przez walenie głową w mur. Obrazami wrytymi w wasze umysły po obejrzeniu tego serialu będą nie subtelne lub niesubtelne przejawy rasizmu, ale jak okropny był ten majikaż, oraz rów Bruno. Co czyni dołączenie przewodnika na DVD niezasłużenie optymistycznym. Czego dzieki mogą się z tego nauczyć, jak uchronić się przed wstydem za kogoś? Ale jeżeli wyświetlali to u was w szkołach, dajcie znać w komentarzach, ciekawi mnie jak poszło. Ale skoro FX jest własnością Disneya, "Black.White." może dumnie zając swoje miejsce jako część kanonu Disneya, u boku "Song of the South". A teraz zostawię was z drugą najbielszą rzeczą świata.

*Zaczyna się muzyka*. CJ: Ponownie, nie ma za co. *Muzyka kontynuuje*. CJ *rapując*: Jestem średnim rem, vloguję od A do Z. Mam średni rozmiar i styl, ale nie jestem furry. Nie, nie noszę futrzanych strojów, wyglądają jak fabryka potu. Nic nie mam do futrzastych, ten pomysł z psem po prostu brzmiał świetnie swego czasu. Ledwo opuszczałem dom od 2019, żyjąc na łasce ogromnej korporacji.

Robię czyste od winy filmy, unikam demonetyzacji. *-zacji brzmi echem*. Ciężko pracuję nad tymi filmami, przynosząc chłam w wasze życia. Więc proszę polubcie, subskrybujcie i nie naśladujcie tego typa. Nikogo nie obwiniam za mój pech, poza m, bo trochę czasami posysa. Nie macham łapami, bo to byłoby kretyńskie, po co miałym to robić? A tak, bo dla kasy błaźnię się online. *"-line" brzmi echem*. Yo! *"Yo" brzmi echem, muzyka cichnie*.

CJ *normalnie*: Heh, kiedyś zmuszę dzieci żeby to obejrzały. Randy: "Przynajmniej wycieczka była fajna, co?". Sharon: "Nie mogęu uwierzyć, że powiedziałeś słowo na N w telewizji.". Randy: "Co- A co miałem niby zrobić Sharon, myślałem, że zarobię 30 tysięcy dolarów!". CJ: Siemacie, to ja, wasz ziom. Powróciłem z długiego snu w zamrożonym pustkowiu jakim jest północny Nowy Jork w zimie, i wracam do tworzenia filmów. Mam nadzieję, że ten wam się podobał. Sporo rzeczy się z mojej strony zmieniło, ale najważniejsze póki co ogłoszenie to fakt, że otwieram drugi kanał.

Faktyczny drugi kanał, a nie tylko archiwum streamów. Nazywa się "Cyniczna Dokładka" i będą tam głównie lekkie, nie rozplanowane filmy w stylu vlogów i tego typu mało wymagający content który chcę tworzyć, a który nie pasuje na główny kanał. Na chwilę obecną jest tam film w którym próbuję róznego rodzaju amerykańskie przekąski, lepsze lub gorsze.

Zostawię link w opisie.

A, i mam też skrzynkę pocztową, wiec możecie mi coś wysłać! Nieważne czy to filmy które chcecie żebym zrecenzował, losowe prezenty czy nawet paczkę żelków-fiutków. Co wam się podoba. (Adres na ekranie) A jeśli dostanę wystarczająco rzeczy, na drugi kanał trafi film jak je odpakowuję. Mam nadzieję, że tego nie pożałuję.

Mam też konto na Letterboxd, więc jeśli chcecie znać moje opinie na temat filmów na temat któych nic nie nagram, możecie udać się tam. Spróbuję też streamować bardziej regularnie niż do tej pory na , w dodatku do transmisji na Twitchu. Część to będą swobodne rozgrywki, inne będą oglądaniem i reakcją na content, który mogę chcieć przedstawić na kanale, albo cokolwiek innego co może być dla was istotne. Wliczając w to głębszy wgląd w każdy jeden odcinek "Black. White.", co spróbuję zrobić zaraz po tym, jak ten film trafi na kanał. Więc mam nadzieję, że to coś, co też was zainteresuje. Jeśli podobał wam się film, proszę zastanowić się na wspieraniem mnie przez Patreon albo zostanie członkiem kanału tu na . Dowolna z tyhc opcji da wam wczesny dostęp do niecenzurowanych filmów z kanału bez reklam i wspomnienie w napisach końcowych.